Cześć, fajnie, że jesteś !
Podróżą do Maroka zakończyliśmy rok 2018 i do tej pory Maroko jest moim ulubionym wyjazdem odkąd jest z nami Miłosz. Do Maroka lecieliśmy ze znajomymi, głównie z myślą o surfingu. I nasuwa się pytanie…Jak pogodziliście dziecko i pływanie? Nie było łatwo ale się udało, jechaliśmy ze świadomością, że kompletnie nie mamy pojęcia jak to pogodzimy ale jakoś będzie. W końcu trzeba myśleć pozytywnie. No i udało się ! Przez to, że było gorąco Miłko dużo spał w ciągu dnia a szum fal jeszcze pogłębiał jego sen i relaks, wtedy my wykorzystywaliśmy okazję i na zmianę szliśmy surfować. Fakt nasz surfing nie trwał tyle co znajomych. My zazwyczaj wymienialiśmy się po godzinie/ dwóch, rano i popołudniu. Nasze dni w Mroku a głównie w miasteczku niedaleko Agadiru, Taghazout zazwyczaj mijały na plaży i w wodzie, wieczorem dobra kolacja i spać, każdy był zmęczony po takich intensywnych atrakcjach w wodzie. Miasteczko super, ludzie mili i serdeczni, dużo fajnych spotów surferskich i restauracji z dobrym lokalnym jedzeniem, oczywiście były też dobre restauracje z bardziej europejskim menu dla nie lubiących lokalnej kuchni. Z najlepszych miejscówek jedzeniowych polecam małe okienko prowadzone przez młodych lokalnych chłopaków. Można zjeść pysznego steka ze świeżego tuńczyka lub pyszne owoce morza. Niestety nie pamiętam nazwy tego malutkiego lokalu. Jednak wiem, że nie jest trudno go znaleść. Jest to praktycznie małe okienko, skąd leci muzyka i pare stolików przy samej plaży i miejcu gdzie rybacy wystawiają świeże ryby z nocnego połowu. w Taghazout, można było odczuć, że w mieście są przyzwyczajeni do przyjezdnych a głównie do fanów surfingu. Najmilszym zaskoczeniem były dla nas reakcje na małego Miłoszka. Ludzie od razu zwracali się do nas z ogromną serdecznością i przyjacielskim uśmiechem w stronę Miłka. Polecamy także wybrać się na wycieczkę do Marakeszu, my pojechaliśmy na jeden dzień. Nie udało nam się wszystkiego zobaczyć ale najfajniejsze moim zdaniem miejsca zwiedziliśmy. Warto pojechać do muzeum Yves Saint Laurent, które znajduje się obok domu artysty, można zwiedzić jego rajski ogród jak i wystawę o plemionach zamieszkujących Maroko. Polecamy oczywiście wielki targ w Marakeszu i zjedzenie Tadżina w jednej z kawiarnio restauracji, które mają wspaniałe tarasy na dachu skąd rozpościera się piękny widok na Marakesz jak i na ogromny targ z kolorowymi przyprawami, dywanami, koszami i biżuterią. COŚ PIĘKNEGO !















